Wymarzyła sobie sesje wizerunkową na sali i w… paprociach! A mnie dwa razy powtarzać nie trzeba! I chociaż wszędzie dookoła rosły bluszcze i suche trawy, poszukiwanie miejsca do Jej pleneru zakończyło się w 100% sukcesem! Z resztą nie tylko samo poszukiwanie, bo i efekt końcowy całkowicie oddał charakter Marzeny.